Test Gigabyte M8600v2 Aivia – gryzoń do zadań specjalnych
Plusy
+ Dwa tryby pracy
+ Wykonanie i użyte materiały
+ Dwa akumulatory w zestawie
+ Profile i makra
Minusy
Często mówi się, że prawdziwy gracz będzie osiągał dobre wyniki nawet używając myszki za 10zł. Jednak nie od dziś wiadomo, że doświadczony gracz korzystając z lepszego sprzętu, osiągnie jeszcze lepsze wyniki. Maratończyk nie będzie biegł całej trasy w sandałach, tylko w butach przeznaczonych do biegania, a zawodowy gracz nie będzie grał używając myszki biurowej, lecz prawdziwej myszy gamingowej.
Wygląd
Urządzenie przyszło do mnie w ciekawie prezentującym się pudełku, które zostało zachowane w ciemnej kolorystyce. Na górnej ściance pudełka znalazły się:
- Podstawowe informacje o produkcie;
- Zdjęcie myszki;
- Mieniące się wszystkimi kolorami tęczy logo Gigabyte oraz model urządzenia;
- Oraz obrazek informujący, że produkt otrzymał nagrodę „produkt design award 2012”.
Po otwarciu dużego pudełka mamy dostęp do dwóch mniejszych. W ciemnym, wyścielonym miękką gąbką znalazła się myszka. Tak zapakowany sprzęt na pewno nie ulegnie uszkodzeniu w transporcie.
W drugim pudełku znajdziemy:
- Etui;
- Zamienne ślizgacze;
- Płytkę instalacyjną;
- Zapasowy akumulator;
- Stację dokującą;
- Dwa kable USB z pozłacanymi końcówkami.
Urządzenie prezentuje się znakomicie. Kształtem przypomina samochody sportowe marki Lamborghini. Dlaczego? Otóż, model M8600 jest dość długa konstrukcją o zaostrzonych kształtach. Lewy i prawy przycisk myszki łączą się w tylnej części grzbietu. Przyciski te odstają nieco w przedniej części. Pomiędzy nimi znalazł się pas czarnego błyszczącego plastiku, w którym umieszczono rolkę przypominającą koło samochodu oraz cztery diody. Trzy z nich wskazują stan naładowania akumulatora oraz wybrany poziom DPI, a czwarta o wybranym profilu.
Po obu stronach znalazły się wąskie, lecz długie przyciski do regulacji DPI. W tylnej części myszy znalazł się także otwór na akumulator. Urządzenie ma wyraźnie wypukły grzbiet. Jakie to ma znaczenie dla graczy i jak wpłynie to na komfort pracy – w dalszej części recenzji.
Symetryczna budowa myszy jest z pewnością dobrą wiadomością zarówno dla prawo jak i leworęcznych osób. Aby zapewnić lepszą kontrolę nad urządzeniem, boki zostały wykonane z chropowatego plastiku. Niestety nie doszukamy się tutaj gumy. Szkoda, że mysz nie ma jakiegoś specjalnego przycisku do zmiany profili (który by się wyróżniał od innych), tak jak to było w modelu M8000X i musimy przeznaczyć do tego jeden z czterech bocznych przycisków.
Na spodzie znajdziemy:
- Pięć ślizgaczy (w tym jeden otaczający sensor);
- Złącze, które pozwala na ładowanie akumulatora przez odstawienie myszki na stację dokującą;
- Włącznik/wyłącznik;
- Przycisk do wyjmowania akumulatora;
- Przycisk do wyjmowania kabla.
Stacja dokująca jest mała, dzięki czemu zajmuje niewiele miejsca na biurku. Umożliwia ładowanie samego akumulatora (który wkłada się w tylną część stacji) lub akumulatora znajdującego się w myszce (przez położenie gryzonia na stacji). Po odstawieniu myszki na stację, całość stoi bardzo stabilnie, głównie dzięki gumowym podkładkom antypoślizgowym na spodzie.
Spis treści: Test Gigabyte M8600v2 Aivia – gryzoń do zadań specjalnych