Trendy w IT Quo vadis?
Tak sobie patrzę na tą całą rewolucję techniczną i szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia. Wszystko ładnie, pięknie, świat pędzi do przodu, wszechogarniający postęp nasuwa pozytywne skojarzenia, daje nadzieję na lepszą przyszłość, ale to wszystko jest jakieś takie sztuczne, czegoś brakuje. Postęp zamienił się w wyścig ku lepszemu, bieg po trupach do celu i jakoś nie widać w tym wszystkim głębszego sensu. Bo czymże są kolejne, większe gigahertze i megahertze? Po co to komu? Nie wydaje mi się, aby uczyniły mnie szczęśliwszym! Co najwyżej spędzę przed komputerem więcej czasu, bo jakaś nowa, „cudowna” gra sprowokuje mnie do odpalenia wersji demo i może nawet poświęcę jej kilka godzin mojego życia. Potem rzucę płytę w kąt, a pliki skasuję z dysku… i mojej pamięci.
Po co ten pęd, po co ten wyścig? Czy już naprawdę nie mamy nic lepszego do roboty niż „podniecanie się” kolejnymi wynalazkami, które i tak nie mają wielu praktycznych zastosowań w życiu codziennym?
Athlon FX?
Weźmy pierwszy z brzegu hit rynkowy, a tak nawiasem mówiąc – jaki on nowy? Athlon FX-60, przecież to staroć! Nowy to on był na półce w sklepie, teraz można go do muzeum zanieść, poleży tam obok całej masy innych nowości. Co kilka miesięcy dostajemy nowe procesory, potem przez kilka tygodni możemy po ekscytować się ich ogromnymi możliwościami, a w końcu zapomnieć o nich równie szybko. Umarł król, niech żyje król! Ktoś musi być pierwszy, ktoś też musi być ostatni! Na dodatek możemy sobie poczytać o nowych prototypach i pierwszych „nieoficjalnych” testach nowych modeli. Okazuje się, że „nowy król” jest już rupieciem i zaraz zwalą go z tronu, czyli powinniśmy go już zanieść do muzeum. Po co mi dwa rdzenie w najlepszych procesorach? Czy napiszę dzięki nim szybciej ten artykuł, czy szybciej zakoduję stronę do HTML, a może dzięki temu wpadnie mi do głowy pomysł na kolejny artykuł? Czy lepiej będzie mi się oglądało film z dziewczyną? Nie! Nic z tych rzeczy! To puste i niewykorzystane megaherce, nic poza tym… Powiedzmy sobie uczciwie – kto potrzebuje maszyn z najwyższej półki? Naukowcy, branża przetwarzania danych, wojsko… i to by było na tyle.
Słoń nadepnął mi na ucho!
Dostajemy napakowane nowymi funkcjami urządzenia i nie wykorzystujemy nawet połowy ich możliwości. Kto kupuje głośniki za 2000 zł, jeżeli nie potrafi odróżnić ich brzmienia od najprostszych „drewniaków” za 200 zł? Nikt, bo tego nie potrzebuje, ale branża IT jest inna, tu panuje postęp! Radeon 9800Pro, cud techniki sprzed kilku lat nadal nieźle sobie radzi, trudno go zmusić, żeby przy rozdzielczości 1024 x 768 dostał zadyszki. Oczywiście można zaaplikować mu Quake 4 przy maksymalnych detalach w rozdzielczości 2048 x 1536, ale nie o to chodzi. Mój stary już 9550, który rzekomo do niewielu gier już się nadaje, śmiga aż miło i nawet nie muszę go podkręcać, a kręci on się bardzo ładnie (250/390 @ 430/528). Nie potrzebuję więcej, 768 MB RAM wcale się nie zapycha, dysk 80 GB również mi wystarcza, mimo że nie tylko ja z niego korzystam.
Mam coś z głową?
Chyba mkk270 na coś się wściekł, a może ma zimową depresję? Nie, nie wściekłem się i wszystko ze mną w porządku, po prostu dotarło do mnie (w końcu? – dop. Pepe2k, mam zapłon szachisty – dop. mkk270), że to wszystko co próbują nam wcisnąć, co tak zachwalają i czym się chwalą, że nam zaoferują (czytaj: wcisną za kilka tygodni) jest całkowicie zbędne! Innymi słowy, mamy tu klasyczny przykład wyścigu szczurów. Przekłamania i oszustwa w reklamach, podkładanie nogi konkurencji, kupowanie testów, wymuszenia (np. sprawa Intela w Japonii). Nie jest dobrze, jest bardzo źle! Kapitalizm! Najznakomitsza, a zarazem i najgorsza forma gospodarki. Wszyscy w nim siedzimy po uszy: wytwórcy sprzętu i oprogramowania, konsumenci, politycy, mafia i masy Tajwańczyków, którzy za marne pieniądze właśnie przygotowują kolejną partię najnowszych Radeonów czy Geforceów…
I po co nam było wymyślać koło?!
To wszystko przypomina jedno wielkie, samonapędzające się koło. Skoro komputery są szybsze, nie trzeba optymalizować kodu, skoro karty graficzne są szybsze, można napakować gry większą ilością efektów, więcej sztuk się sprzeda, więcej sprzętu się kupi, aby można było w nie płynnie grać. No ale kolejna część musi być jeszcze lepsza, więc musi być więcej efektów i tak od nowa i w kółko! Jakoś nie odczuwam, aby nowsze wersje oprogramowania działały płynniej, działają tak samo jak stare wersje na gorszym sprzęcie. Przykład: Windows 98 i Windows XP. Dla pierwszego 300 MHz i 128 MB RAM były aż nad to, dla XP 600MHz i 256 MB „jest akuratne” (przykład wyrażenia, które nie jest trendy). Tylko że z tej 128 MB różnicy niemało pamięci pochłonęły nowe efekty graficzne [na moje niewprawne oko około 30-40 MB]? Do tej pory nie wiem, po co są, ale pewnie takie są trendy (notabene „trendy” (czytaj: trendi) to
słowo ostatnio bardzo trendy…).
Magiczne „trendi”?
Magiczne słowo trend działa cuda. W modzie jest super kolorowa i naszpikowana efektami grafika. Quake IV aż dymi od shaderów, F.E.A.R. prawie nimi eksploduje, ale co z tego, skoro te gry są płytkie jak Wisła po miesiącu suszy?! Brakuje im tego co miały nieśmiertelne Sensible Word of Soccer i Settlers I. Ale przecież takie są dzisiaj trendy – kolory i efekty, więcej = lepiej! No ale poza trendami są jeszcze taktyki, a wśród nich najpopularniejszą jest „skołuj konsumenta”, czyli nVidia vs. ATi smarują się wzajemnie. Jedni i drudzy wypisują niezłe bzdury na temat konkurencji i kablują, że ten drugi ma sterowniki zoptymalizowane pod któregoś z nowych 3D Marków. Wszystko oczywiście w trosce o klientów… bla bla bla, a Kaczyńscy i Tusk kłócą się oczywiście w trosce o dobro wszystkich Polaków. Akurat! Chodzi o to, żeby zmiażdżyć konkurencję i zagarnąć dla siebie więcej dusz (a może pieniędzy?).
Kończę już!
Dzisiaj już nikogo nie obchodzi klient, bo w kapitalizmie nie idzie o jego szczęście, ale o zyski, o kasę! Klient ma być szczęśliwy na tyle, żeby kupił czyjś produkt i na tym koniec, dalej niech robi co chce. Po sprzedaniu jednego dysku trzeba szybko rozreklamować nowy, o wiele pojemniejszy i szybszy. Reklama dźwignią handlu, powiadają ekonomiści – i, niestety, mają rację. Wszystko zmienia się tak szybko, że głupio nam odnosić „nowe” do muzeum, producenci wywołują w nas poczucie zacofania, poczucie, że nasz sprzęt nie sprosta nowym zadaniom. Ale to wszystko iluzja, jedno wielkie kłamstwo. Wielu nie zmienia sprzętu przez lata i wciąż są szczęśliwi, bo wiedzą, że nie potrzebują karty z „shaderami 5.0” i nie mają poczucia, że są gorsi, bo sąsiad ma 10 razy szybszy procesor (ciekawe kiedy odniesie go do muzeum?).
Mają to w nosie i ja też! Wysiadam, a raczej wyskakuję z tego pędzącego donikąd pociągu, idę popatrzyć na księżyc i przytulić moją ukochaną dziewczynę… peace!
Spis treści: Trendy w IT Quo vadis?
Gratuluje udanego tekstu. Moj sposob myslenia o tym co jest „trendi” dostał kopa i chyba wyjdzie mu to na dobre.